Czy chwila wystarczy, aby narodziła się miłość, która nie zna granic? Porywająca historia niezwykłej miłości pomiędzy Polką i Bośniakiem, która została wystawiona na najtrudniejszą próbę. Narodziła się w wielokulturowym Sarajewie, mieście tolerancji, dialogu i otwartości, tętniącym orientalną muzyką i pachnącym aromatem mocnej kawy. To wyjątkowo wzruszająca, przepełniona emocjami opowieść o miłości, rozłące, nadziei i wojnie. Tragizm konfliktu na Bałkanach został przedstawiony z perspektywy osób, które brały bezpośredni udział w tych wydarzeniach, ludzi, którzy stracili swoje rodziny, domy, poczucie tożsamości narodowej i przynależności do ojczyzny. Jest to także świadectwo walki o wielkie uczucie, historia o próbach nawiązania kontaktu z ukochanym przebywającym w oblężonym Sarajewie oraz o bezinteresownej pomocy i wsparciu od nieraz całkiem obcych osób.
„Chwila na miłość” to autentyczna ,prosta i piękna historia miłości Polki i Bośniaka w trudnym okresie przemian w na Bałkanach, miłości która pomimo wielu trudnych przeżyć trwa do dzisiaj. Narodziła się w wielokulturowym Sarajewie, mieście tolerancji, dialogu i otwartości, tętniącego orientalną muzyką i pachnąca aromatem mocnej kawy. Joanna Tlałka-Stovrag – rodowita krakowianka, studiując slawistykę na Wydziale Filologicznym Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie otrzymuje roczne stypendium i wyjeżdża do Sarajewa.
(...) Początkowo z rezerwą podchodzi do wielokulturowego miasta, jednak z czasem pokocha je wraz z historyczną architekturą i sztuką oraz gościnnością i radością jej mieszkańców. „Sarajewska raja była pojęciem społecznym ponad wszystkimi podziałami i wszystkim było z tym dobrze „ str.77 To tutaj spotyka Sejo, przystojnego zielonookiego studenta z którym połączyło ja uczucie na całe życie. Wojna na Bałkanach to wielka próba dla ich uczucia, niebezpieczeństwo nie pozwala Joannie na częste spotkania z ukochanym. Joanna bardzo precyzyjnie opisuje wydarzenia jakie miały miejsce w tym okresie, mówi o strachu o ukochanego który walczył w Sarajewie, tęsknocie i nadziei w rychły koniec wojny. W czasie wojny na Bałkanach towarzyszyła Waldemarowi Milewiczowi jako tłumacz w wyjazdach organizowanych przez TVP. Gorąco zachęcam do przeczytania tej książki, mnie poruszyła do głębi i z pewnością na długo zapadnie w pamięć. Jest to jedna z najlepszych książek, które przeczytałam w tym roku. POLECAM !!!.
Trochę przypadek spowodował, że na moim biurku pojawiła się książka Joanny Stovrag „Chwila na miłość”. Nie ukrywam, że tytuł – prawie jak w obśmiewanej (chyba niesłusznie, skoro czytelnicy sięgają po tego rodzaju literaturę) serii wydawniczej Harlequin – nie zachęcał mnie do lektury. Spojrzałem na tekst na skrzydełkach okładki… Miłość Joanny Stovrag to nie tylko zauroczenie egzotyką Sarajewa, które poznała jeszcze przed dramatem tego miasta,
(...)ale nade wszystko uczucie do przystojnego, zielonookiego, miłego i opiekuńczego Seja, studenta filologii słowiańskiej na Uniwersytecie Sarajewskim. Jako mieszkaniec Sarajewa w czasie wojny w Bośni i Hercegowinie, stanął w 1992 r. – nolens volens – w obronie swego oblężonego miasta i jego mieszkańców. A przedtem, będąc studentem, unikał służby wojskowej, wykorzystując wszelkie możliwości znajomości, by uniknąć wojska. Tak przynajmniej opowiada autorka w swej książce. Czytając bardzo osobistą książkę Joanny Stovrag, czułem się tak, jakbym to z nią wędrował znanymi mi uliczkami Baščaršii, siedział na schodach katedry rzymskokatolickiej pw. Serca Jezusowego (zamkniętej na cztery spusty, kiedy tam byłem), spoglądał z ulicy na pobliski meczet – Gazi Husrev begova dżamija – wypełniony tłumnie wiernymi, spijał aromatyczną kawę, zagryzając bakławą, a potem schładzał się sarajewskim piwem w promieniach zachodzącego słońca. Książka Joanny Stovrag ma jednak znacznie szerszy wymiar, niż zapowiada jej tytuł. To nie tylko opowieść o wielkiej miłości, którą chciałby przeżyć pewnie każdy czytelnik, czy wspomnienia z organizacji wyjazdów do oblężonego, pochłoniętego przez wojnę, Sarajewa. „Chwila na miłość” jest swoistym signum temporis dla nas, mieszkańców środkowej Europy, którzy po 1945 r. – nie licząc wewnętrznych wstrząsów w krajach dawnego bloku wschodniego – żyli sobie jak u Pana Boga za piecem. Uśpiona czujność wygodnego konsumpcyjnego społeczeństwa, nieodpowiedzialna polityka, tworzona przez amatorskich politykierów, mogą nas w przyszłości dużo kosztować. Tę cenę znają już narody byłej Jugosławii, które zostały wystawione na próbę ognia przez politycznych hochsztaplerów. Swoją cenę zapłaciła też autorka książki, która po wielu trudach wyjechała do wojennego Sarajewa. Tamże, w wojennych warunkach, 21 lutego 1995 r., wzięła ślub ze swym zielonookim Sejem. Z przerażeniem patrzyła na zniszczone miasto, doszczętnie zniszczoną Vijećnicę – sarajewską Bibliotekę Narodową i Uniwersytecką, w której tyle czasu spędziła przygotowując pracę magisterską, zamieniony na koszary akademik. Spotykała też znajomych sprzed lat, których wojna diametralnie zmieniła. Nie było w nich już żywiołowości ani radości. Niektórzy popadli w depresję, inni zdziwaczeli. Wielu zaginęło, przepadło bez wieści, wielu uciekało za granicę, bo nie byli w stanie żyć w mieście, w którym co chwilę śmierć zaglądała im w oczy. Czas minął szybko. Musiała wrócić do kraju, pozostawiając męża w oblężonym mieście, mając świadomość, iż każdy dzień, każda godzina, mogą być dla niego ostatnią. Ceną, którą zapłaciła autorka książki, była głęboka depresja pochłaniająca ją powoli po powrocie z Sarajewa do Polski. Joanna Stovrag napisała swą książkę uczuciami, które pozbawiają – także czytelnika – dystansu do opisywanych wydarzeń. A takowy, czy to w reportażu, publicystyce, a nawet wspomnieniach, jest niezbędny. Pisząc, musimy stworzyć choćby jego pozory, by potrafić trzeźwo i w miarę obiektywnie oceniać i interpretować prezentowane fakty. Autor staje się wówczas bardziej przekonujący. Rozumiem jednak, że w przypadku książki Joanny Stovrag takiej możliwości po prostu nie było. Sarajewo zostało odbudowane i odświeżone, ale zawsze będzie skażone wojną. I na wieść o tym, że tam coś niedobrego się dzieje – a przecież konflikt etniczny, ale i religijny (czyli ideologiczny) w tamtym rejonie nie został rozwiązany do końca – zawsze pomyślimy o Sarajewie jak o zapalniku wojennym w świecie. Najważniejsze jednak, że dla Joanny i Seja wszystko skończyło się – jak w dobrym romansie – happy endem, a życie nie zawsze jest przecież łaskawe… Janusz M. Paluch Biblioteka Kraków
Jestem oczarowana "Chwilą na miłość". Otrzymałam tak dużą dawkę głębokich, poruszających sercowe struny emocji, że aż nie sposób tego opisać. Wszystko zostało podane w przepięknym stylu, językiem delikatnym, łagodnym i czułym, który oddziałuje dogłębnie i puka do wrażliwości każdego czytającego. Największym plusem „Chwili na miłość" jest to, że ukazuje ona najważniejsze wartości w życiu człowieka,
(...)jakimi są miłość, przyjaźń, bezinteresowność, otwartość, tolerancja i wiara. Po tej lekturze czytelnik z pewnością zastanowi się nad niepewnymi losami świata – nad nieodłącznym ludzkim bólem, przemijaniem, śmiercią. Historia jest wyjątkowa - skłania do głębokich refleksji nad wyborami człowieka, nad jego wewnętrzną siłą. W pełnej krasie odsłania prawdziwe oblicze nadziei, która jeśli człowiek się nią kieruje, pozwala mu pójść nawet w ogień wojny. Niesamowita i jeszcze raz niesamowita lektura! Moje wielkie uznanie dla autorki i podziękowanie, że po pierwsze dzieli się nią z innymi, a po drugie, że robi to w piękny, wyjątkowo plastyczny sposób – pokazując realia wojennej nędzy (mam na myśli opis Sarajewa, kiedy autorka dotarł do oblężonego, ogarniętego wojną miasta), ale też cały wachlarz ludzkich doznań – również lęki, niepokoje, wahania, wątpliwości, bolesną tęsknotę i bezradność. Autentyczna książka, autentyczni ludzie z ich trudnymi losami – wyraziste, wycyzelowane portrety psychologiczne. Mój wielki podziw dla autorki, która ma niezwykły dar obserwowania rzeczywistości, a ponadto dar umiejętnego przelewania swoich spostrzeżeń na papier. Ta książka głęboko zapadnie w pamięć każdego, kto weźmie ją do ręki. Ona przetrwa, przeskoczy wszelkie fikcje, jakich na rynku wiele, które próbują imitować rzeczywistość - ale tylko imitować. W „Chwili na miłość" wyczuwa się tak wielki „ładunek serca", jaki autorka w nią włożyła, że ona już przechodzi do Historii... To książka zarówno dla kobiet, jak i mężczyzn. Polecam każdemu!
MAGDA UMER (artystka, piosenkarka): "Jakże ta książka jest dzisiaj potrzebna! Dzisiaj, to znaczy w czasach wyjątkowej nietolerancji, niechęci rozumienia jakiejkolwiek inności..." O. LEON KNABIT (mnich tyniecki): "Nie mogłem czytać tego tekstu jako krytyk lub recenzent. Zostałem wchłonięty przez dwie rzeczywistości: wygrywającą miłość i przegrywającą nienawiść". KONSTANTY GEBERT (znawca tematyki bałkańskiej, b. dziennikarz „Gazety Wyborczej”): "Książka przybliża najnowsze dzieje Bośni w sposób dużo bardziej bezpośredni,
(...)niż czynią to naukowe czy publicystyczne opracowania".
Książka piękna bo mówi o pięknej, prawdziwej miłości.Chyba nie do końca Sarajewo jest miastem tolerancji kiedy dochodzi tam do bratobójczej wojny a odnosząc się do innych recenzji nie przesadzajmy, że obecne czasy są wyjątkowo nietolerancyjne dla wszelkiej inności. Czyżby w przeszłości byliśmy bardziej tolerancyjni, oj chyba nie.Wystarczy wspomnieć czasy komuny czy II wojny światowej
Pozycja została dodana do koszyka.
Jeśli nie wiesz, do czego służy koszyk, kliknij tutaj, aby poznać szczegóły.
Nie pokazuj tego więcej
SOWA OPAC :: wersja 6.4.2 (2024-11-21)
Oprogramowanie dostarczone przez SOKRATES-software.
Wszelkie uwagi dotyczące oprogramowania prosimy zgłaszać w bibliotece.
Joanna Tlałka-Stovrag – rodowita krakowianka, studiując slawistykę na Wydziale Filologicznym Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie otrzymuje roczne stypendium i wyjeżdża do Sarajewa. (...)
Początkowo z rezerwą podchodzi do wielokulturowego miasta, jednak z czasem pokocha je wraz z historyczną architekturą i sztuką oraz gościnnością i radością jej mieszkańców.
„Sarajewska raja była pojęciem społecznym ponad wszystkimi podziałami i wszystkim było z tym dobrze „ str.77 To tutaj spotyka Sejo, przystojnego zielonookiego studenta z którym połączyło ja uczucie na całe życie. Wojna na Bałkanach to wielka próba dla ich uczucia, niebezpieczeństwo nie pozwala Joannie na częste spotkania z ukochanym. Joanna bardzo precyzyjnie opisuje wydarzenia jakie miały miejsce w tym okresie, mówi o strachu o ukochanego który walczył w Sarajewie, tęsknocie i nadziei w rychły koniec wojny. W czasie wojny na Bałkanach towarzyszyła Waldemarowi Milewiczowi jako tłumacz w wyjazdach organizowanych przez TVP.
Gorąco zachęcam do przeczytania tej książki, mnie poruszyła do głębi i z pewnością na długo zapadnie w pamięć. Jest to jedna z najlepszych książek, które przeczytałam w tym roku.
POLECAM !!!.
Czytając bardzo osobistą książkę Joanny Stovrag, czułem się tak, jakbym to z nią wędrował znanymi mi uliczkami Baščaršii, siedział na schodach katedry rzymskokatolickiej pw. Serca Jezusowego (zamkniętej na cztery spusty, kiedy tam byłem), spoglądał z ulicy na pobliski meczet – Gazi Husrev begova dżamija – wypełniony tłumnie wiernymi, spijał aromatyczną kawę, zagryzając bakławą, a potem schładzał się sarajewskim piwem w promieniach zachodzącego słońca.
Książka Joanny Stovrag ma jednak znacznie szerszy wymiar, niż zapowiada jej tytuł. To nie tylko opowieść o wielkiej miłości, którą chciałby przeżyć pewnie każdy czytelnik, czy wspomnienia z organizacji wyjazdów do oblężonego, pochłoniętego przez wojnę, Sarajewa. „Chwila na miłość” jest swoistym signum temporis dla nas, mieszkańców środkowej Europy, którzy po 1945 r. – nie licząc wewnętrznych wstrząsów w krajach dawnego bloku wschodniego – żyli sobie jak u Pana Boga za piecem. Uśpiona czujność wygodnego konsumpcyjnego społeczeństwa, nieodpowiedzialna polityka, tworzona przez amatorskich politykierów, mogą nas w przyszłości dużo kosztować. Tę cenę znają już narody byłej Jugosławii, które zostały wystawione na próbę ognia przez politycznych hochsztaplerów.
Swoją cenę zapłaciła też autorka książki, która po wielu trudach wyjechała do wojennego Sarajewa. Tamże, w wojennych warunkach, 21 lutego 1995 r., wzięła ślub ze swym zielonookim Sejem. Z przerażeniem patrzyła na zniszczone miasto, doszczętnie zniszczoną Vijećnicę – sarajewską Bibliotekę Narodową i Uniwersytecką, w której tyle czasu spędziła przygotowując pracę magisterską, zamieniony na koszary akademik. Spotykała też znajomych sprzed lat, których wojna diametralnie zmieniła. Nie było w nich już żywiołowości ani radości. Niektórzy popadli w depresję, inni zdziwaczeli. Wielu zaginęło, przepadło bez wieści, wielu uciekało za granicę, bo nie byli w stanie żyć w mieście, w którym co chwilę śmierć zaglądała im w oczy. Czas minął szybko. Musiała wrócić do kraju, pozostawiając męża w oblężonym mieście, mając świadomość, iż każdy dzień, każda godzina, mogą być dla niego ostatnią. Ceną, którą zapłaciła autorka książki, była głęboka depresja pochłaniająca ją powoli po powrocie z Sarajewa do Polski.
Joanna Stovrag napisała swą książkę uczuciami, które pozbawiają – także czytelnika – dystansu do opisywanych wydarzeń. A takowy, czy to w reportażu, publicystyce, a nawet wspomnieniach, jest niezbędny. Pisząc, musimy stworzyć choćby jego pozory, by potrafić trzeźwo i w miarę obiektywnie oceniać i interpretować prezentowane fakty. Autor staje się wówczas bardziej przekonujący. Rozumiem jednak, że w przypadku książki Joanny Stovrag takiej możliwości po prostu nie było.
Sarajewo zostało odbudowane i odświeżone, ale zawsze będzie skażone wojną. I na wieść o tym, że tam coś niedobrego się dzieje – a przecież konflikt etniczny, ale i religijny (czyli ideologiczny) w tamtym rejonie nie został rozwiązany do końca – zawsze pomyślimy o Sarajewie jak o zapalniku wojennym w świecie. Najważniejsze jednak, że dla Joanny i Seja wszystko skończyło się – jak w dobrym romansie – happy endem, a życie nie zawsze jest przecież łaskawe… Janusz M. Paluch Biblioteka Kraków
Otrzymałam tak dużą dawkę głębokich, poruszających sercowe struny emocji, że aż nie sposób tego opisać.
Wszystko zostało podane w przepięknym stylu, językiem delikatnym, łagodnym i czułym, który oddziałuje dogłębnie i puka do wrażliwości każdego czytającego.
Największym plusem „Chwili na miłość" jest to, że ukazuje ona najważniejsze wartości w życiu człowieka, (...) jakimi są miłość, przyjaźń, bezinteresowność, otwartość, tolerancja i wiara. Po tej lekturze czytelnik z pewnością zastanowi się nad niepewnymi losami świata – nad nieodłącznym ludzkim bólem, przemijaniem, śmiercią.
Historia jest wyjątkowa - skłania do głębokich refleksji nad wyborami człowieka, nad jego wewnętrzną siłą. W pełnej krasie odsłania prawdziwe oblicze nadziei, która jeśli człowiek się nią kieruje, pozwala mu pójść nawet w ogień wojny.
Niesamowita i jeszcze raz niesamowita lektura!
Moje wielkie uznanie dla autorki i podziękowanie, że po pierwsze dzieli się nią z innymi, a po drugie, że robi to w piękny, wyjątkowo plastyczny sposób – pokazując realia wojennej nędzy (mam na myśli opis Sarajewa, kiedy autorka dotarł do oblężonego, ogarniętego wojną miasta), ale też cały wachlarz ludzkich doznań – również lęki, niepokoje, wahania, wątpliwości, bolesną tęsknotę i bezradność.
Autentyczna książka, autentyczni ludzie z ich trudnymi losami – wyraziste, wycyzelowane portrety psychologiczne. Mój wielki podziw dla autorki, która ma niezwykły dar obserwowania rzeczywistości, a ponadto dar umiejętnego przelewania swoich spostrzeżeń na papier.
Ta książka głęboko zapadnie w pamięć każdego, kto weźmie ją do ręki.
Ona przetrwa, przeskoczy wszelkie fikcje, jakich na rynku wiele, które próbują imitować rzeczywistość - ale tylko imitować. W „Chwili na miłość" wyczuwa się tak wielki „ładunek serca", jaki autorka w nią włożyła, że ona już przechodzi do Historii...
To książka zarówno dla kobiet, jak i mężczyzn. Polecam każdemu!
KONSTANTY GEBERT (znawca tematyki bałkańskiej, b. dziennikarz „Gazety Wyborczej”): "Książka przybliża najnowsze dzieje Bośni w sposób dużo bardziej bezpośredni, (...) niż czynią to naukowe czy publicystyczne opracowania".